"Zdjęła bluzkę, spódnicę. Nie powiedziała ani odwróć się, ani nie patrz, nic się nie wstydziła. Ale cóż tu się dziwić, kiedy cały dzień się przeżyje, nie ma ani siły, ni ochoty, żeby jeszcze się wstydzić. Ciało już tylko obolały ciężar, to i oczy, które na nie patrzą, ślepe. A pewnie i do głowy by jej nawet nie przyszło, że po tylu latach mógłbym inaczej na nią patrzeć jak na ziemię, przestworza. Bo po tylu latach zna się przecież jej ciało jak ziemię, przestworza, a ziemia, przestworza nie wiedzą, co to wstyd. Zna się je w zdrowiu i w chorobie, w radości i smutku, w śmiechu i we łzach, i o każdej porze dnia i nocy. To czegóż się wstydzić? Ileż to razy w balii skuloną polewało się ją wodą z garnuszka, otokając z niej mydliny, i patrzyło się na jej golusieńkie ciało jakby Pan Bóg z góry, co ją stworzył. Ileż to razy w gorączce, w pocie ściągało się z niej mokrą koszulę, a nie miała siły rąk unieść, cóż dopiero się wstydzić. Czy oddechu jej ileż to się po nocach nasłuchało, że nieraz nawet ci się śniło to samo co jej, bo gdy tak ciało przy ciele tyle lat, to i sen się śni już jeden, bo po cóż dwa osobne? Zna się ją całą i po kawalątku. Zna się jej brzuch, uda, kolana i łokcie. Zna się osobno jej ręce, a osobno nogi i wszystkie palce u tych rąk i nóg osobno i razem. Zna się każdą żyłkę na jej skórze, każdą skazę i pryszcze. Wie się, że miała pępek źle po urodzeniu zawiązany i że wydaje westchnienia, jakby szlochała. Nieraz myślisz, że jest całym życiem, a nieraz tylko źdźbłem w oku. Nieraz śmierć w niej nawet widzisz, a nieraz tylko obłamany paznokieć. To i nic dziwnego, że gdy jej jeszcze pragniesz, nie może zrozumieć czemu. Prawie strach pojawia się w jej oczach. Bo jakże to, młodość jej przeminęła i wstydzić się już zapomniała, więc czemu? To tylko w młodości ciała pragną się bez przyczyny. A tu po całym dniu życia i pragniesz jej, a to jakby już po całym życiu. Sen jej oczy morzy, ręce, nogi jej zbolałe, ciało z krzyża zdjęte, a ty pragniesz jej. I to tak zwyczajnie, jakbyś wody pragnął się napić po przyjściu od żniwa".
Wiesław Myśliwski "Kamień na kamieniu"
Reposted from abendlied via mountaingirl